|
||||||||||||||||
Aktualna strona
|
||||||||||||||||
Utrwalić na płótnie |
|
|||||||||||||||
|
|
|||||||||||||||
WROCŁAW, KTÓRY NIE MOŻE ZAGINĄĆ Utrwalić na płótnie BEATA MACIEJEWSKA GW Wrocław nr 274, wydanie wrw z dnia 25/11/2003 MIASTO, str. 6 Żelazna brama zdobiona roślinnym ornamentem, nad wejściem latarenka z numerem 93, przez bramę błyska dach oficyny... Gdzie ja to widziałam? - Na Jedności Narodowej - mówi Robert Lenard. - Dom jest podstemplowany, więc pewnie pójdzie do rozbiórki. Tak to już jest z moimi modelami. Najpierw trafiają na płótno, a potem pod buldożer. Robert Lenard, artysta plastyk, w "trójkącie bermudzkim" mieszka prawie 20 lat. Maluje stare bramy, oficyny, opuszczone faktorie. Pracownię ma w oficynie XIX-wiecznej kamienicy weterynarza Heymanna, przy Traugutta 97. - Wędrówki po kamienicach to jak zwiedzanie bajkowego zamku. Tu jakaś zapadka, tam sekretne przejście. Piękne schody, cudownie ocalony fragment witrażu, liście akantu na suficie - opowiada Lenard. Pochodzi ze Szczecina. - Uczyłem się w Lotniczych Zakładach Naukowych. Zostałem - opowiada. Najpierw fotografował stare czynszówki, potem zaczął je malować. - Nie, nie maluję w plenerze. Tu wszyscy wszystkich znają, więc jak wyciągam szkicownik, momentalnie zbiera się tłum. Częstują "czym chata bogata". Trzeba mieć zdrową wątrobę - śmieje się Lenard. - Robię zdjęcia, potem przenoszę na płótno. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, że dokumentuję zabytki, które giną. O, tej kamienicy już nie ma - mówi, pokazując obraz na ścianie. - To Traugutta 142. Popłynęła po powodzi. Moja czynszówka też odchodzi w przeszłość. Nie ma wozu konnego i samochodu, namalowanego na ścianie bramy, żelazną kratę wywieziono na złom, a cynowe głowy koni z elewacji ocaliła tylko interwencja mieszkańców - opowiada. O czym marzy poszukiwacz zaginionego Wrocławia? - O szacunku do przeszłości i żeby ratunek dla tej część miasta nie przyszedł za późno - twierdzi. Na ścianie pracowni wisi obraz przedstawiający oficyny przy Traugutta 102. Przed wojną była tu fabryka wódek rodziny Schirdewanów, stajnie i wozownie, po wojnie garbarnia i skup złomu. Kilka tygodni temu zamurowano w oficynie okna, bo nocowali tu bezdomni. Ale na obrazie Lenarda widać piękne patio i napis: "Antyki". - Marzyłem, że będą tu pracownie architektoniczne i malarskie, może jakaś kawiarenka i kino studyjne. Marzenia czasem się spełniają... BEATA MACIEJEWSKA |
||||||||||||||||
|
||||||||||||||||