Strona główna | Mapa serwisu | English version
 Aktualna strona
Z powodu licznych awarii na serwerze prv, nie mogę aktualizować regularnie tej strony dlatego zapraszam na stronę zaznaczoną wyżej.


Recenzja - Gazeta Wyborcza
AUTOR > Recenzja - Gazeta Wyborcza

INFUNDYBUŁA CHRONOSYNKLASTYCZNA

Pragnąc uzyskać wydajne źródło ciepła, uczony wynalazca z "Podróży Gulliwera" Swifta ślęczy nad ciekawym projektem wyciągania z ogórków promieni słonecznych. Równie odkrywczym umysłem odznacza się niejaki Eryk Koniekturski, najemny inteligient, miłośnik tajemnic, dręczyciel nadobnej Małgorzaty. Koniekturski bowiem, chcąc uczcić 666 dzień swojej matrymonialnej wędrówki, skonstruował (dla żony) osobliwy "indykator chciejstwa", połyskujący zębatkami, suwakami, pokrętłami. Urządzenie to sygnalizuje aktualne potrzeby człowieka, cielestne i duchowe, symbolizowane przez kawałek trumny, fiolkę z lubczykiem, butelkę alkoholu, szpilkę do nakłuwania zdjęć wrogów, podobiznę świętego oka Horusa. Sądzę, że nawet Gallagher, genialny i zawsze pijany wynalazca z opowiadań Kuttnera, doceniłby robotę Koniekturskiego. Zalety indykatora chciejstwa bledną w porównaniu z klasą przedmiotów, które we wrocławskiej Entropii współtworzą "Infundybułę chronosynklastyczną", wystawę prac Roberta Lenarda. Nazwa tej ekspozycji nie brzmi ani obco, ani dziwacznie. Dzięki Kurtowi Vonnegutowi mamy przecież pewność, że infundybuła chronosynklastyczna jest "lejkiem umieszczonym w czasoprzestrzeni, z każdej strony zakrzywionej w jedną stronę. Miejsce to charakteryzuje się tym, że cokolwiek w nie wpadnie pasuje do całej reszty". Gdyby było inaczej, zrezygnowałbym z klecenia felietonów.
W mikroświecie wystawy prac Lenarda określenie "infundybuła chronosynklastyczna" oznacza również zbiór przedmiotów o urojonej użyteczności, kojarzących się jednak z rzeczami znanymi skądinąd. Wśród przedmiotów dostrzegamy bowiem piękny referator, spokrewniony z głośnikiem i magnetofonem, zabawny pornoskop, przywodzący na myśl dawne fotoplastikony, tudzież autoluminator - nieślubne dziecko żarówki, korbki i agregatu prądotwórczego. Odmiennych wrażeń dostarcza erotochronometr, wyposażony w zegarki i zdjęcie, które można dokładnie obejrzeć, manipulując przesuwającą się soczewką. Mechanizm ten sprawił, że odżyły we mnie ciągoty psotnego i ciekawskiego nastolatka. Jeszcze więcej emocji doznałem na widok megalomaniatora, przyrządu ułatwiającego pielęgnowanie narcyzmu.
Zgromadzone w Entropii prace Lenarda są przepojone pedanterią, fantazją i poczuciem humoru. Dostarczają też duchowego obroku tropicielom sensów związanych z lustrami, zegarkami, zamknięciami. Ponadto uzmysławiają obserwatorowi, jak wiele dóbr estetycznych kryje się w szkle, zawiasach i gwintach, terkocie kółek zębatych i migotaniu żarówek. Piotr Grącikowski nie bez powodu więć sugeruje, że dokonania artystyczne Lenarda są zespolone ze swoistym "liryzmem urządzeń technicznych"

Bogusław Bednarek
Gazeta Wyborcza 19.07.02'


IX.MMVI

-->